Alarm w ministerstwie
Około godziny 11:00 do budynku ministerstwa wszedł mężczyzna, który zachowywał się spokojnie i nie wykazywał agresji, jednak jego torba wzbudziła podejrzenia. Jakub Pacyniak, rzecznik śródmiejskiej policji, poinformował, że w torbie znajdowały się przedmioty, które mogły stanowić zagrożenie - gaz, nóż, pałka teleskopowa oraz prawdopodobnie broń hukowa. Zidentyfikowany jako około 40 - letni obywatel Białorusi, mężczyzna podał się za zwykłego interesanta.
Szybka reakcja służb
Reakcja na potencjalne zagrożenie była natychmiastowa. Ochrona budynku, zgodnie z obowiązującymi procedurami, niezwłocznie powiadomiła odpowiednie służby. Teren wokół ministerstwa szybko odgrodzono taśmą policyjną, a na miejscu pojawiły się zarówno policja, jak i straż pożarna. W ramach działań prewencyjnych, z budynku ewakuowano około 150 osób. Przez ponad godzinę, sytuacja wydawała się być niepewna, jednak ostatecznie około godziny 12:00, świadkowie zauważyli, jak mężczyzna był wyprowadzany przez funkcjonariuszy.
Powrót osób ewakuowanych do pracy
Po usunięciu potencjalnego zagrożenia, pracownicy ministerstwa mogli powrócić na swoje stanowiska. Michał Syska, rzecznik ministerstwa, potwierdził, że wszystkie procedury bezpieczeństwa zadziałały prawidłowo, co pozwoliło na szybkie i skuteczne rozwiązanie sytuacji. Ministerstwo kontynuowało pracę, mimo krótkotrwałego zakłócenia.
Ocena sytuacji
Zdarzenie to podkreśliło skuteczność obowiązujących procedur w przypadku podejrzenia o obecność niebezpiecznych przedmiotów. Michał Syska przyznał, że minister, który w momencie incydentu udawał się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, nie był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Warto zauważyć, że dzięki profesjonalizmowi i szybkiej reakcji służb, możliwe było uniknięcie poważniejszych konsekwencji.
Zamknięcie dla ruchu odcinka ulicy przy ministerstwie było jednym z elementów procedury, mającej na celu zabezpieczenie miejsca zdarzenia i zapewnienie bezpieczeństwa zarówno pracownikom, jak i mieszkańcom stolicy.
Źródło: TVN24